Jak zdobyć Olimp – górę bogów?

Olimp – góra starożytnych bogów, o której wszyscy słyszeli na lekcjach historii. Tajemnicza i niedostępna. Postanowiliśmy sprawdzić, czy faktycznie trudno na nią wejść.

Wybraliśmy na próbę swoich sił koniec kwietnia, co jak się okazało nie było najlepszym terminem. W tym okresie na stokach jest jeszcze dużo śniegu, a schroniska są zamknięte. Nie przeszkodziło nam to w wyruszeniu na spotkanie Greckim bogom.

Odrobina topografii 🙂

Olimp to duży masyw górski oddzielający północną i środkową część Grecji oraz regiony Macedonię i Tesalię. Jego najwyższy szczyt to Mitakas ma 2918m n.p.m. a leżące niedaleko Skolio 2911m , Skala 2866m, Stefani 2909m, i Touba 2785m tworzą wierzchołek. Wokół nich rozciąga się olbrzymi Park Narodowy mający już prawie 100 lat. Szyty olimpu mają zbliżoną wysokość i leżą w odległości kilkuset metrów od siebie co powoduje, że z dołu są praktycznie nie do rozróżnienia. Miedzy innymi dla tego pomyliliśmy wierzchołki i zgubili drogę, ale o tym więcej w opisie wyprawy.

Ciekawostka

Pierwszy udokumentowane wejście na szczyt Mitakas miał miejsce dopiero w 1913r. za sprawą dwóch Szwajcarów i Greka, co biorąc pod uwagę sławę góry i umiarkowaną trudność w jej zdobyciu wydaje się trochę dziwne. Być może wynikało to z przekonania, że każdy, kto ośmieli się zakłócić spokój Zeusowi i pozostałym bogom niechybnie z niego spadnie.

Nasza wyprawa

Zaplanowaliśmy zdobycie Olimpu na maj, ale nasza majówka się nieco wcześniej zaczęła i wylądowaliśmy w Litochoro pod koniec kwietnia. Litochoro to nieduża nadmorska miejscowość z uroczą starówką. Jest najlepszą bazą wypadową na szczyty Olimpu. Zachęcamy, żeby zarezerwować sobie co najmniej kilka godzin na zwiedzenie jej krętych uliczek. Z Litochoro prowadzi kręta i stroma droga do Prionia, która ma zaledwie kilkanaście kilometrów, ale na pokonanie jej samochodem trzeba poświecić około pół godziny. Podejście pieszo szlakiem to około 4 godziny. To właśnie z Prionii 1100m n.p.m. najlepiej wyruszyć szlakiem E4 na szczyt.

Co nam się nie udało:

Nie sprawdziliśmy wcześniej kiedy będą otwarte schroniska w Parku Narodowym Olimpu, a te Grecy otwierają dopiero 15 maja

Nie przewidzieliśmy tak dużych ilości śniegu i nie zabraliśmy stuptutów (ochraniaczy na buty), co zaowocowało mokrymi skarpetkami i przemarzniętymi stopami.

Kilkukrotnie gubiliśmy trasę, gdyż większość oznaczeń była pod śniegiem lub była zniszczona

Nie weszliśmy na Mitakas :(((

Co nam się udało:

Zdobyliśmy Skolio niższy od Mitakasu tylko o 7 metrów oraz Skale.

Mieliśmy wspaniałą pogodę, choć porywisty wiatr i zamieć przypomniały nam, że to jednak wysoka góra

Nasyciliśmy się fantastycznymi widokami na szczyty Olimpu i Morze Śródziemne.

Na parkingu w Prionii

(Nie dochodzą tu żadne regularne środki transportu) wylądowaliśmy dopiero koło 9.00. Tuż przy parkingu jest restauracja, która w czasie naszego wypadu była zamknięta. Ponieważ dzień wcześniej zrobiliśmy już rozpoznanie terenu ruszyliśmy ostro do góry żeby nie tracić więcej czasu. Szlak E4 rozpoczyna się kładką i bardzo ładnym wodospadem. Dalej prowadzi jednostajnie pod górę przez las. Oznaczeń jest mało, ale trudno go zgubić. Są barierki, stopnie i poukładane kamienie. Do schroniska Spilios Agapitos (Zolotas) Refuge można dotrzeć bez problemów w 2,5 do 3 godzin.

Drzwi do schroniska

Dopiero kiedy stanęliśmy pod drzwiami Spilios Agapitos 2100m zrozumiałem, dlaczego jest zamknięte. Drzwi były zasypane do połowy śniegiem. W sezonie letnim schronisko jest w stanie przyjąć około 100 osób, a obok jest pole namiotowe (płatne). Większość osób decyduje się na rozłożenie trasy na szczyt na dwa dni z noclegiem w schronisku. My nie mieliśmy takiej możliwości, więc ruszyliśmy dalej. Link do strony, na której można zarezerwować miejsce tutaj

Wychodzimy z lasu

Początkowo trasa prowadziła dalej przez las, który zaczął ustępować miejsca niższym zaroślom. Pojawiły się pierwsze rozwidlenia szlaku, na których najczęściej nie było oznaczeń. Bardzo pomocna okazała się aplikacja off-line maps.me gdzie szlak był dobrze oznaczony. (Zasięgu telefonii komórkowej nie ma już przy parkingu w Prionii) Wraz z połaciami śniegu pojawiły się kłopoty. Było go naprawdę dużo, był miękki i zapadaliśmy się często do wysokości pasa. Kolejny problem to odnalezienie trasy. Szliśmy praktycznie na azymut. Pokonanie kilku kilometrów zajęło nam dużo więcej czasu, niż szacowaliśmy i zakończyło się wodą w butach. Nie doceniliśmy warunków na górze i zostawiliśmy stuptuty w domu. Wraz z wejściem na większe wysokości śnieg stawał się twardszy i w końcu mogliśmy po nim swobodnie iść. Niestety marznące stopy, zmęczenie i stracony czas mocno uszczupliły nasze zapasy energii.

W tle Morze Śródziemne

Piękne widoki na morze i góry

Na szczęście słońce i piękne widoki zmotywowały nas do dalszej wspinaczki. Bogowie jednak nie byli nam przychylni i poplątali nam szlaki. Zamiast na Skalę poszliśmy na Skolio i to dużym łukiem od południa. Oznaczeń na szlaku nie było, a chodzenie z komórką w dłoni, okazało się bardziej kłopotliwie niż przypuszczałem. Dopiero po wejściu na szczyt Skolio zorientowałem się, gdzie dokładnie jesteśmy. Nie obyło się bez zaskoczenia kiedy wokół nie zobaczyliśmy wyższych szczytów. Mitakas jest wyższy tylko o kilka metrów i tej różnicy nie widać w terenie.

Ze Skolio na Skalę to piętnastominutowe, łagodne zejście w dół. Niestety dotarliśmy tu dopiero po 17.00. Nie było szans na zdobycie Mitakasu. Dodatkowym utrudnieniem wydawały się liczne skały bez śniegu, które wymagały zdjęcia raków. Pozostało tylko zrobić pamiątkowe zdjęcia i zejść w dół. Informacja dla śmiałków, którzy wybiorą się na szczyt Mitakasu. Ostatnie kilkaset metrów to mocno eksponowane granie. Bardzo ważne jest trzymanie się oznaczonego czerwonożółtymi znakami szlaku. Krótkie odcinki mają rozpiętą stalową linę. Filmik z tej trasy znajdziecie tutaj.

szczyt Skolio – w tle tylko o 7 metrów wyższy Mitakas

Powrót

też nie wyszedł nam sielankowo. Choć znaliśmy już dużo lepiej topografie terenu i zeszliśmy dużo krótszą drogą, to na granicy lasu znów zgubiliśmy szlak. Nie obyło się bez zawracania i przedzierania przez głęboki śnieg. W butach ponownie zaczęła nam chlupać woda. Na szczęście robiło się coraz cieplej i perspektywa spokojnego zejścia utwardzonym szlakiem była coraz bliższa. Ostatnie dwie godziny musieliśmy już iść z czołówkami na głowie. W lesie było zbyt ciemno, żeby blask księżyca wystarczył. Do parkingu w Prionii dotarliśmy przed 22.00. W czasie 13 godzin na szlaku spotkaliśmy tylko czworo turystów poniżej schroniska.

Podsumowanie:

  • Najłatwiejsza trasa na Mitykas prowadzi szlakiem E4 od Parkingu w Prionii, przez schronisko Spilios Agapitos i szczyt Skala. Odcinek 6 km do schroniska powinniście przejść w 2,5 godziny. Od schroniska do Skali to odcinek rzędu 4 km i kolejne 2 godziny marszu. Przejście ze Skali na Mitakas to zaledwie kilkaset metrów ale najtrudniejsze – zajmuje około 1,5 godziny.
  • Szczyt jest do zdobycia w ciągu jednego dnia dla tych, którzy nie boją się spędzić na szlaku kilkanaście godzin. Więcej radości z uroku gór będą mieli ci, którzy wyprawę rozłożą na dwa dni z noclegiem w schronisku lub namiocie.
  • W końcu kwietnia na stokach powyżej 2000 m było bardzo dużo śniegu pomimo słońca i 25 stopni ciepła na dole. Raki albo raczki były niezbędnym elementem.
  • Od parkingu w Prionii nie było żadnej dostępnej wody (schronisko było zamknięte w maju)

Co zabrać:

  • Cieplejsze ubranie, rękawiczki i czapkę nawet jak jest ciepło na dole
  • Raki lub raczki plus stuptuty jeśli jest jeszcze śnieg na szczycie
  • Wodę i drobne przekąski
  • GPS i mapę najlepiej off-line (np. maps.me na komórce)
  • Okulary wysokogórskie i krem z mocnym filtrem
  • lampki czołówki nawet jak planujecie nocleg w schronisku
  • kask i uprząż z lonżą dla tych, którzy chcą czuć się bezpieczniej

Do zobaczenia na szlaku 🙂

Na więcej zdjęć z naszych wypraw zapraszamy do galerii.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *