Tanzania, Park Tarangire i Masajowie

Tanzania to dla Polaków mało znany kierunek. Turystów ściągają głównie Parki Narodowe i safari. My wybraliśmy się tam, żeby zdobyć Dach Afryki – Kilimandżaro. Szczyt zdobyliśmy. Zobaczyliśmy też realia środkowowschodniej Afryki. Bez wątpienia jest to ciekawy kierunek dla turysty poszukującego piękna dzikiej przyrody.

Zanim jednak wybierzecie się do Tanzanii kilka uwag. Jest to kraj, po którym bardzo trudno podróżuje się samodzielnie. Fatalna infrastruktura komunikacyjna, duża przestępczość, wszechobecna korupcja i skłonność Tanzańczyków do targowania się są dużym utrudnieniem. Nic więc dziwnego, że większość turystów odwiedza ten kraj w zorganizowanych przez biura podróży grupach. My również.

Tanzania powstała wyniku połączenia dwóch wyzwolonych koloni Tanganiki i Zanzibaru – stąd jej nazwa. Większość powierzchni zajmuje Wyżyna Wschodnioafrykańska porośnięta sawannami. Krajobraz jest jednak bardzo urozmaicony nie tylko dzięki największej na świecie wolno stojącej górze Kilimandżaro, ale także wielkiemu Rowowi Afrykańskiemu, pasmom górskim na południu i licznym jeziorom.

Co oferuje Tanzania?

Bardzo przyjazny klimat. Jeśli tylko nie wybierzecie się tam w porze deszczowej obejmującej marzec-kwiecień-maj i listopad-grudzień będzie słonecznie i miło. A na ciepło możecie liczyć przez cały rok.

Piękne krajobrazy rodem z widokówki.

Dobrą kawę

Egzotykę w każdym wymiarze 🙂

Co utrudnia życie turystom?

Wiza – na dzień dobry macie stanie w kolejce i 50 USD mniej w portfelu.

hakuna matata – czyli w wolnym tłumaczeniu z suahili „ nie pali się”. Jak będziecie czekać w słońcu na transport nie będzie śmiesznie.

Fatalna infrastruktura – praktycznie brak komunikacji miejskiej, będziecie skazani na transport touroperatora lub trójkołowe tuk-tuki.

Fatalny stan dróg i przestarzałe środki transportu.

Wszechobecni naciągacze – nie tylko na targowiskach, także w sklepie, restauracji i przy bramie hotelu.

Skorumpowana policja na, którą nie będziecie mogli liczyć w razie kłopotów.

Duże prawdopodobieństwo kradzieży czy nawet napadu – odradzam poruszanie się pojedynczo.

Konieczność zaszczepienia się przeciwko żółtej febrze przed podróżą i ryzyko malarii.

Pieniądze.

W Tanzanii podstawową walutą jest szyling tanzański. W powszechnym użytku są też dolary szczególnie w branży usług turystycznych. Warto mieć trochę szylingów na zakupy, ale przede wszystkim musicie zabrać dolary w gotówce. Bankomaty są tylko w dużych miastach. Pieniądze można wymienić na lotnisku i w bankach. Pamiętajcie, żeby zabrać niezniszczone banknoty i najlepiej w wysokich nominałach. 1 dolar to około 23.000 szylingów. Za 400 dolarów dostaliśmy ponad 900 tysięcy w postaci potężnego pęku banknotów dziesięciotysięcznych 🙂

Masajowie

Tanzanię zamieszkują głównie ludy koczownicze. Do najbardziej charakterystycznych, choć nie najliczniejszych należą Masajowie. Sylwetki smukłych, wysokich mężczyzn skaczących w czasie tańca to jeden z najbardziej rozpoznawalnych znaków środkowo-wschodniej Afryki. Masajowie spośród innych grup wyróżniają się również bardzo tradycyjnym sposobem życia. Nadal płacą za żony krowami, chodzą w sandałach z opon i piją świeżą krew okaleczonych zwierząt. Nie przeszkadzało im to jednak bardzo długo targować się z nami o cenę wejścia na teren wioski. Negocjacje rozpoczęły się od 50 USD za 4-osobową grupę a zakończyły na 50.000 szylingów tanzańskich (1/3 ceny wywoławczej)

Polski akcent w Tanzanii.

Pod koniec drugiej wojny światowej do Tanzanii trafiło około pięciu tysięcy polaków. Ci, którzy wraz z armią Andersa opuścili ZSRR, założyli obozy przejściowe, z których największy mieścił się w Tangeru. Na terenie osady był kościół, szpital i szkoły. W 1947 Brytyjczycy zadecydowali o likwidacji obozu, a uchodźcy rozjechali się po całym świecie. Niedaleko Tangeru w Aruszy pozostał polski cmentarz ze 150 grobami.

Albiniosi

Tanzania to kraj, w którym jest stosunkowo dużo albinosów. Łączy się to ze swoistą tragedią tych ludzi. Pozbawiona barwnika skóra jest bardzo narażona na oparzenia słoneczne. Albinizmowi towarzyszą też liczne choroby jak na przykład uszkodzenie wzroku. Albinosi są w Tanzanii szykanowani jako osoby przynoszące nieszczęście. Mroczna strona problemu jest jeszcze bardziej tragiczna. Wiara, że ich ciała są magiczne i można z nich wytwarzać amulety powoduje, że ich groby są bezczeszczone, a w doniesieniach medialnych nie brakuje opisów brutalnych morderstw, których celem jest pozyskanie fragmentów ciała lub krwi.

Park Narodowy Tarangire

Do Tarangire wybraliśmy się z Moshi – ponad 4 godziny jazdy samochodem. Po drodze mijaliśmy bardzo liczne posterunki i ku swojemu zaskoczeniu byliśmy świadkami wręczania drobnych podarunków i pieniędzy policjantom. Drogi były średniej lub złej jakości. Największą atrakcją był zmieniający się krajobraz. Górzysty region Kilimandżaro wyparła wszechobejmująca sawanna. W trakcie zbliżania się do Tarangire Masajowie wypasający swoje bydło byli coraz częstszym widokiem. W drodze powrotnej zdecydowaliśmy się na wizytę w ich wiosce. Przygotowane dla turystów przedstawienie z nieco dziwnym gardłowym śpiewem i charakterystycznym tańcem z wyskokami było ciekawym widowiskiem.

Tarangire to park utworzony w 1970r o powierzchni 2600km2 czyli ok 1/3 województwa opolskiego. Jego największą atrakcja są słonie afrykańskie, lwy, zebry, impale, żyrafy i baobaby. Nam udało się zobaczyć wszystkie te zwierzęta, ale lwy i zebry z dużej odległości. Tarangire słynie ze słoni, których wjeżdżając do parku nie sposób nie spotkać. Choć w Azji spotykaliśmy je wielokrotnie to słonie afrykańskie budziły zdecydowanie większy podziw swoją wielkością i dostojeństwem.

Park zwiedzaliśmy dużym i wygodnym samochodem terenowym z podnoszonym dachem. Tak na wszelki wypadek przypomnę, że wysiadanie z samochodu poza wyznaczonym parkingiem to naprawdę igranie ze śmiercią. Przekonaliśmy się o tym nie tylko obserwując lwy, ale także majestatycznego potężnego samca słonia, który praktyczne otarł się o nasz samochód. To co widzieliśmy, zdecydowanie lepiej oddadzą zdjęcia niż mój opis. Zapraszamy więc do galerii. Podsumuje to tylko stwierdzeniem, że wrażenia pozostaną w mojej pamięci do końca życia.

Praktyczne uwagi:

  • podróż i przejażdżka po parku może trwać bardzo długo. Nasz kierowca i przewodnik w jednej osobie zadbał o lunch i wodę. Upewnijcie się, że wasza wyprawa to obejmuje
  • obowiązkowo trzeba się zaopatrzyć w teleobiektyw lub/i lornetkę
  • wygodne buty i ubranie dostosowane do pogody pomogą skupić się na obserwowaniu zwierząt
  • nasza całodniowa wycieczka Moszi – Park Tarangire kosztowała 130 USD od osoby
  • safari pomimo swojego komercyjnego charakteru naprawdę robi niesamowite wrażenie
  • Masajów spotkacie zarówno w mieście jak i na sawannie. Żeby zobaczyć wioskę i niewielkie przedstawienie, będziecie musieli zapłacić
Termitiera w „centrum” miasta



3 thoughts on “Tanzania, Park Tarangire i Masajowie”

  • Trochę śmiesznie z tymi Masajami. Wyglądają tak jakby się urwali ze skansenu. Egzotyka pełna.Tylko czy to takie pasjonujące oglądać to z bliska? Pozdrawiam podróżników.

  • Fajne ! Fajna wyprawa i fajny wpis. Szkoda że tak mało o Masajach. To ciekawe jak ci ludzie trzymają się na uboczu cywilizacji nosząc komórki w kieszeni. A z tymi żonami za krowy to draka. Państwo to toleruje?

    • Płacenie za żonę jest głęboko zakorzenione w tradycji Masajów. Czyli innymi słowy – nic nie wskazuje żeby z tego zrezygnowali 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *