Nurkowanie dla początkujących

Nurkowanie i snurkowanie – pierwsze kroki

Morze Czerwone to jedno z najpiękniejszych miejsc do nurkowania i podziwiania wspaniałej rafy koralowej. Nie tylko nie trzeba być nurkiem ale nawet kiepskie umiejętności pływackie nie stoją na przeszkodzie żeby podziwiać przepiękne podwodne ogrody pełne ryb tak mocno kontrastujące z pustynią na brzegu.

Co zrobić jeśli mamy ochotę oglądać obrazy niczym z filmów przyrodniczych i mieć je w zasięgu ręki? Wystarczy maska i rurka do snurkowania! Większość raf jest zlokalizowana w pobliżu brzegu, a hotele w Egipcie mają najczęściej pomosty pozwalające bezpiecznie przejść nad rafą i wejść do wody za jej krawędzią.

Beata i Kuba już umundurowani

Dobre informacje: woda jest ciepła cały rok – praktycznie nie spada poniżej 20 stopni. Zasolenie powoduje, że unoszenie się na wodzie nie stanowi żadnego wysiłku.

Złe informacje: Słona woda dokucza – drażni śluzówki ust i oczu. Otarcia i skaleczenia o rafę koralową są bardzo przykre i trudno się goją. Zauroczeni widokami często zapominamy, że nasze plecy, uda oraz mniej szlachetna część ciała pomiędzy nimi jest narażona na intensywne promieniowanie słoneczne – łatwo o poparzenia.

Snurkowanie i nurkowanie

Snurkowanie (pływanie pod wodą z rurką) – umiem pływać i koniecznie chcę zobaczyć rafę, ale maskę na twarzy miałem ostatni raz … dawno temu 🙂 Proponuję kupić maskę i rurkę przed wylotem i spróbować sił na basenie. Słona woda w ustach czy nosie może zniechęcić nawet upartą osobę. Maska musi dobrze przylegać – dociśnięta do twarzy powinna się „zassać”, a ustnik rurki lub fajki być wielkością dopasowany do naszego rozmiaru. Włosy nie mogą się dostawać pod maskę.

W trakcie snurkowania nie sposób uniknąć nalania się wody do rurki. Należy wtedy intensywnie wydmuchać powietrze – resztę zrobi za nas zawór w fajce. Mała ilość wody w rurce często pozwala na wzięcie łagodnego wdechu – łatwiej później wypchnąć wodę wraz z powietrzem. Czy potrzebne płetwy? Jeśli zachodzisz do wody tuż przy rafie to praktycznie nie. Bose stopy to jednak kiepski pomysł. Zdecydowanie lepiej założyć buty do chodzenia w wodzie – są bardziej uniwersalne i zajmują mniej miejsca w bagażu.

NurkowanieWidziałem takie ładne zdjęcia … też chce spróbować. I bardzo dobrze! Morze Czerwone wręcz jest stworzone dla stawiających pierwsze kroki. Przy hotelach są centra nurkowe, które czekają na takich turystów.
Trzeba się umówić na nurkowanie – większość centrów organizuje zejścia pod wodę rano. Przymierzamy piankę, maskę, płetwy i podpisujemy liczne oświadczenia, które mają zabezpieczyć organizatora przed naszymi roszczeniami. Jedno z pierwszych pytań będzie o certyfikat nurka. My go nie mamy, więc zapłacimy drożej bo nurkowanie musi objąć szkolenie. Twardy arabski akcent nie pomaga w porozumiewaniu się, a z angielskim też może być różnie u naszego instruktora. Nic to! Damy radę!

Ubieramy się w piankę i zakładamy kamizelkę. Musimy być dociążeni – ciężki pas i ciężarki w kieszeniach kamizelki to nie złośliwość naszego opiekuna tylko konieczność. Razem z butlą i płetwami może być naprawdę ciężko się poruszać.

Obowiązkowe pamiątkowe zdjęcie pod wodą

Pod wodą

Oddychamy spokojnie nawet jak mamy cykora. Jeśli zabierzemy za dużo powietrza to wypłyniemy do góry. Głęboki wydech spowoduje, że się zanurzymy.
Kamizelka ma możliwość wypełniania się powietrzem – nie kombinujmy z zaworem jeśli nie mamy wprawy, a jeśli chcemy coś skorygować to delikatnie bo wystrzelimy jak boja do góry.
Schodzimy najwyżej na kilka metrów więc nawet szybkie wynurzenie nie zagraża chorobą kesonową.


Dużą uciążliwością jest ucisk na błonę bębenkową nasilający się ze wzrostem głębokości. Objawia się dotkliwym, kłującym bólem w uszach. Nie którym pomaga tylko przełkniecie śliny. Zwykle potrzebne jest zaciśniecie nosa i zdecydowanie podniesienie ciśnienia w jamie nosowej – jak przy smarkaniu 🙂 Czasami jednak i to nie wystarcza. Trzeba tą czynność połączyć z kręceniem głową na boki. Bólu uszu nie można ignorować! Nie ustąpi i odbierze nam całą przyjemność z nurkowania. Można się nieco wynurzyć żeby go zmniejszyć i wtedy spróbować jeszcze raz podnieść ciśnienie w jamie nosowej.


Woda pod maską? – spokojnie to się zdarza. Naciskamy na górny brzeg maski w okolicy czoła i łagodnie wydmuchujemy powietrze nosem. Powietrze wypchnie wodę.
Woda w ustach? – pikuś. Wystarczy zdecydowany wydech – zawór w ustniku pomorze. Można też skorzystać z przycisku na ustniku – powietrze samo wypchnie wodę.
Zgubiłem ustnik! Też nie koniec świata. Łagodny okrężny ruch prawą ręką i go złapiemy. W akwalungu są dwa ustniki – drugi jest rezerwowy i raczej nie będziemy z niego korzystać.


Pływamy przy użyciu samych płetw – ręce blisko ciała praktycznie bezczynne. Ruch płetwami jest bardzo intuicyjny. Pracują podudzia i stopy.

Podwodne zdjęcia

Oczywiście, że robimy zdjęcia jeśli tylko mamy wodoodporny aparat, a warto go zabrać. Trzeba jednak wstrzymać się z ich robieniem, aż poczujemy się trochę swobodniej pod wodą. Zwykle musimy kawałek dopłynąć do ładniejszych widoków. Szkoda opóźniać grupę. Przewodnik często sam wskaże najładniejsze miejsca. Podpowiedź dla początkujących – najładniejsze kolory są w płytkiej wodzie gdzie dochodzi więcej słońca.


Boję się! – no to mamy kłopot 🙁 tafla wody nad głową to piękny widok osób, ale u wielu wywołuje lęk. Zdecydowanie odradzam branie tabletek uspokajających „na zapas”. Najważniejsze to nie dać ponieść się emocjom. Skoro kilka osób wokół mnie z takim samym sprzętem i w takich samych warunkach daje sobie radę to ja też mogę! Nie szukam przyczyny niepokoju w wadliwym akwalungu czy groźnym otoczeniu. Mam prawo trochę się bać – przecież próbuje czegoś nowego. A jeśli boje się więcej niż trochę? To wtedy będzie jeszcze większa satysfakcja, że mi się udało!

Oczywiście za przyjemność zwiedzania podwodnego świata trzeba zapłacić. Jednorazowe zejście pod wodę na kilkadziesiąt minut to wydatek rzędu 45 – 50 dolarów.

Oczywiście są też organizowane całodniowe wyprawy dla zaawansowanych płetwonurków, jak i pływanie statkiem pozwalającym na oglądanie rafy przez szklane dno. Obie na pewno znajdują amatorów ale my do nich nie należymy.

Spodobało nam się.. Płyniemy dalej